W ten weekend festiwal Up To Date odbył się w Białymstoku już po raz ósmy. Dwa dni z muzyką to mój idealny przepis na początek września. Z kilku scen dobiegało techno, ambient, hip hop – dla każdego coś miłego. No prawie.

Dla mnie był to pierwszy raz na Up To Date i zarazem pierwsza wizyta w Białymstoku. Na szczęście miałam godnych przewodników, którzy o tym festiwalu wiedzą wszystko. Dodatkowo podpowiedzą gdzie zjeść najlepszą pizzę w mieście. Kompani idealni. Poznajcie Macieja, który jest współautorem tego posta.

Maciej Maćkowski. Słynie z robienia muzyczki i tego, że potrafi wyrecytować z pamięci wszystkie memy jakie zna internet. Kocha pizzę, ptasie radio i Roberta Makłowicza. Na Up To Date był po raz szósty, więc co nieco wie o życiu. Miły człowiek, wszystkich pozdrawia pozytywnie.

 

 Po co gnać na wschód?

Na wschód? Podobno od Lublina Azja się zaczyna. Białystok konsekwetnie ociepla swój wizerunek festiwalem robionym z zajawki. Co za tym idzie? Pieczołowicie przygotowane sceny, bardzo dobre nagłośnienie, sympatyczni ludzie i ciekawy lineup. Czy to wystarczy? Tak sądzę. Gdyby jednak komuś brakowało wrażeń, na miejscu są instalacje, samochody, elementy dekoracyjne przygotowane przez Przetwórnię Meblową Białystok i uśmiech. Wszyscy są sympatyczni i pozytywnie nastawieni. I to się czuje.
Tegoroczna edycja festiwalu nie była pierwszą, w której brałem udział. Wiedziałem, że mogę liczyć na udany festiwal. I tym razem się nie zawiodłem. Organizatorzy to pasjonaci muzyki, dobrego designu, zwracający uwagę na najmniejsze szczegóły. Czy chodzi tu o jakość dźwięku, dekoracje czy pomysł na własną kampanię promocyjną – robią to z dużym zaangażowaniem. Dobra, nie ma co się spoufalać. Muzyka, bo w dużej mierze to ona jest magnesem, jest zróżnicowana i podzielona na kilka scen. Na jednej głębokie techno i electro, na drugiej rap i drum n bass.Do tego dedykowana scena dla muzyki ambient i mniejsze sceny z patronatami radia oraz napoju pobudzającego. Można spacerować, chodzić na swoich ulubieńców, można też pójść w ciemno i dać się zaskoczyć.
Up To Date 2017
Tyle Maciej ma do powiedzenia o Up To Date.

A jak było muzycznie? Krótko: wybornie. Niesamowity klimat na koncercie zrobił PROBL3M. Od publiczności biła świetna energia i nawet jeśli znało się tylko dwa kawałki i nie można było uczestniczyć w zbiorowej recytacji tekstu, która odbywała się pod sceną Electronic Beats, i tak można było się doskonale bawić. Dobre wrażenie zrobił też Lapalux, na którym byłam tylko chwilę. W porównaniu z resztą ten występ był bardziej chillowy, dał chwilę wytchnienia. Zaraz później trzeba więc było się spowrotem rozruszać. Z pomocą przyszedł Logistics. Natchnął nas do poszukiwania dobrych drum’n’bassów w Warszawie, bo dawno się tak nie wytańczyliśmy.

Up To Date 2017

Maciejowa relacja piątkowa:

W czasie występu Prurient w Operze, na stadionie grali już 1988 i Piernikowski, tym razem nie jako Syny, ale z solowymi projektami. Niespełna pół godziny po Pruriencie trafiłem na PRO8L3M, który rozgrzał do czerwoności publikę na scenie Electronic Beats (już na stadionie). Ciężar gatunkowy obu tych występów trudno porównać, ale chyba nigdy wcześniej nie miałem okazji zobaczyć dwóch tak mocnych i tak różnych od siebie występów jeden po drugim. Potem trochę rotacji pomiędzy nthngiem i Lapaluxem, następnie solidny Detroit In Effect, Ancient Methods z Vatican Shadowem (czyli tym samym Dominickiem Fernowem, którego słuchałem parę godzin wcześniej pod aliasem Prurient). Na scenie z herbem napoju pobudzającego między 20:00 a 3:00 grali wtedy turntabliści, którzy serwowali zupełnie inny klimat, niż sceny na parkingu podziemnym. W dużym skrócie tyle z piątku.

Up To Date 2017

Up To Date 2017

 

Scen było kilka, choć właśnie na Electronic Beats spędziliśmy chyba najwięcej czasu. Z przerwami na dzikie tańce pod sceną przy strefie gastro. Ta zresztą była bardzo fajnie zorganizowana. Sporo miejscówek do siedzenia i wystarczająco dużo stoisk by uniknąć sytuacji, gdy więcej czasu niż na koncertach, spędzamy w kolejce.

 

Up To Date 2017

 

Muszę przyznać, że drugiego dnia bardziej poniosła nas impreza, więc na koncertach byliśmy mocno wyrywkowo. Ten dzień pozostawił nas jednak z porządnymi zakwasami, bo tańce były bardziej intensywne niż jakikolwiek fitness. Tak trzeba żyć. Na szczęście Maciej podszedł do sprawy nieco bardziej ambitnie 😉

W czasie sobotnich ambientów na stadionie odbywał się już koncert FOQL (sprawdźcie tę artystkę). Po niej wystąpił Jacek Sienkiewicz, a na scenie Electronic Beats w tym samym czasie wariowała Hewra. Dalej rotacyjnie: Clams Casino, Ugandan Methods, rewelacyjny Abdulla Rashim, Marco Shuttle i Amnesia Scanner. Scenę Technosoul zamknął wspólny set djski kolektywu o tej samej nazwie.

 

Wyślij pocztówkę do babci

Up To Date słynie nie tylko z muzyki spoza list przebojów, ale też z wyjątkowego marketingu. Ich filmiki reklamowe robią furorę na YouTubie i rok w rok są szerowane przez dziesiątki wiernych fanów festiwalu oraz fanów specyficznego poczucia humoru. Podyktowane są niskim budżetem festiwalowym, ale zawsze zrobione z pomysłem. W zeszłym roku za reklamówki dostali nawet dwie nagrody KTR. Szacuneczek.

 

Up To Date 2017

 

Pocztówki zresztą faktycznie można było z festiwalu wysłać. Kolejka dłuższa niż po piwo. Ludzie chętnie korzystali z możliwości komunikacji offline’owej. My swój zestaw też wysłaliśmy. Poszło i do dziadków i do znajomych. Zobaczymy jak Poczta Polska sobie poradzi z zadaniem. Kluczową kwestią przy stoisku z pocztówkami były też domowe ciasta. Cukier pod alko zawsze na propsie.

 

Centralny Salon Ambientu

Osobna sprawa to Salon Ambientu, na który należy kupić osobny bilet. Ja spóźniłam się z zakupem i ci bardziej zorganizowani wykupili mi wejściówki sprzed nosa. Na szczęście Maciej był i wszystko może opowiedzieć.

Ja w tym roku zacząłem od Prurienta na Salonie Ambientu, którego nie miałem jeszcze okazji słyszeć na żywo. Daleko temu było do medytacji, sale Opery wypełniły nisko osadzone drony, głośniki nie miały wytchnienia. Do tego melodie przerywane szeptorecytacjami do przesterowanego mikrofonu. Efekt wyszedł dosyć mroczny, choć sporo osób leżało i kontemplowało z zamkniętymi oczami. Koncert można uznać za udany, choć miałem wrażenie ze mógłby trwać 10-15 minut krócej. Nagłośnienie dało bardzo rade i jest to kwestia, którą warto pochwalić i podkreślić. Na wszystkich festiwalach życzę sobie takiego profesjonalnego podejścia do soundsystemu.
Sobotę rozpocząłem ponownie od ambientu, Stefan Wesołowski oraz Murcof zagrali świetne koncerty. Potwierdza to zasadność pomysłu, by Salon Ambientu trwał dwa dni. Ludzie chcą takiej muzyki na festiwalach.

Up To Date 2017

Naszym zdaniem

Jak to mawiał Frank Zappa, pisać o muzyce to jak tańczyć o architekturze. Sprawdźcie sami festiwalową stronę oraz tegoroczny lineup. Z pewnością znajdziecie coś dla siebie. A za rok? Kto wie, może miniemy się gdzieś na festiwalu lub w kolejce po pickę. Pozdrawiam pozytywnie.

Pozdro techno