O wirtualnej rzeczywistości po raz pierwszy przeczytałem w Świecie Wiedzy gdy miałem jakieś 11 lat. Przeglądając kartki w niebieskim segregatorze marzyłem aby okularami VR zastąpić mojego poczciwego Pegasusa. Pierwszy, prawdziwy już kontakt miał miejsce natomiast jakieś 2 lata temu na targach męskich gadżetów. To tam dzięki goglom Oculus Rift udało mi się latać nad miastem oraz stracić zupełnie kontakt z rzeczywistością na karuzeli typu młot. Teraz przyszedł w końcu czas na pełnowartościowe doświadczenie.

Do salonu VR Warsaw mieszczącego się przy ulicy Burakowskiej 15 w Warszawie wybraliśmy się w cztery osoby. Rezerwacji należało dokonać wcześniej ponieważ miejsce cieszy się dużym zainteresowaniem. Jeśli chodzi o ceny to mamy do wyboru trzy możliwości. 30 minut kosztuje 29, 45 minut 39 a godzina 49 złotych. Zdecydowaliśmy się na najdłuższą z opcji. Jak się bawić to się bawić. Opróżniliśmy jeszcze kieszenie żeby czuć się jak najbardziej komfortowo, zostawiliśmy rzeczy w szatni po czym zostaliśmy zaprowadzeni do jednej z sal.

Gry

Słuchając Kasi, która w VR Warsaw była już wcześniej sądziłem, że większość gier jest dostępna w trybie multiplayer. Niestety! Taką możliwość mamy jedynie podczas wyścigów samochodowych. Teoretycznie opcja taka istnieje w innych grach, ale całe „środowisko” musi zostać przygotowane i przetestowane, w związku z czym należy zgłosić taką chęć przed wizytą. Jako żółtodziobom zaproponowano nam film lub wspinaczkę. Wybierając bramkę numer dwa zostaliśmy przeniesieni nad Wielki Kanion, gdzie mogliśmy zmierzyć się z niesamowicie urokliwą drogą. Po opanowaniu podstawowych ruchów zabawa stała się tak wciągająca, że nawet nie zauważyłem, kiedy minęło pierwsze 30 minut! Wiedziałem już, że niewiele uda się przetestować podczas jednej wizyty … Poprosiłem o zmianę gry i już po chwili trzymałem pistolet w lewej a strzelbę w prawej dłoni, broniąc się przed atakującą mnie hordą robotów. Największą radość miałem chyba w momencie kiedy udało mi się jakiegoś złapać i trzymając go jedną ręką, drugą urywałem mu głowę.

Wrażenia

Po pierwsze czas leci zdecydowanie za szybko! Żeby nasycić się wirtualną rzeczywistością trzeba byłoby spędzić w salonie co najmniej dwie godziny. Po drugie, ani przez chwilę nikomu nie było niedobrze. A jest to jedna z głównych obaw, która może skutecznie odstraszyć przed wizytą. Zapewniamy, że nic z tych rzeczy. Po trzecie jest frajda. Zdecydowanie. Z rzeczy, na które można byłoby ponarzekać, należy z pewnością wymienić wspomniany już przeze mnie tryb multiplayer. Trochę głupio spotkać się ze znajomymi, a następnie nie mieć z nimi żadnego, nawet wirtualnego kontaktu. Druga rzecz to kabel przy okularach, w który od czasu do czasu można się zaplątać.

Podsumowanie

Wizytę w VRWarsaw oceniamy zdecydowanie na plus i jeśli będzie okazja to chętnie zmierzymy się z pozostałymi grami. Szczególnie w opcji multiplayer. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji – polecamy!


mięta

Smutny człowiek z poczuciem humoru. Chciał zostać muzykiem ale ze względu na brak talentu zajął się informatyką. Jak mu źle wyje do księżyca, na którym kiedyś chciałby stanąć. Certyfikowany operator bezzałogowych statków powietrznych. Czeka aż ludzie nauczą się latać. Zmuszony do zrezygnowania z aktywności sportowych ze względu na problemy z kręgosłupem. Miłośnik słabego filmu, jeszcze gorszej muzyki I twórczości, delikatnie ujmując, żenującej. Wesoły I uśmiechnięty. Do rany przyłóż.

Inne posty autora