Byliście kiedyś na przedstawieniu gdzie nie było na co popatrzeć? I nie chodzi mi o to, że aktorzy byli średnio urodziwi, tylko naprawdę nic się na scenie nie działo. Wizualnie. Ja byłam i okazuje się, że przyswajanie tekstów innymi, niż jesteśmy przyzwyczajeni, zmysłami nie należy do najłatwiejszych.

Ogólnie słuchowiska są fajne. Przede wszystkim jak są dobrze zrobione. Ja lubię sobie jakieś puścić podczas dłuższych podróży samolotem czy pociągiem. Czytać wtedy nie mogę, bo lękam się rzyga, a dzięki audiobookowi czy słuchowisku mam poczucie że jednak coś robię. Jeśli nie macie problemu z angielskim to polecam słuchowiska robione przez BBC – są najlepsze na świecie. „Autostopem przez galaktykę” słucham już trzynasty raz.

polin

Ale na żywo to nie to samo…

O czym ja tu w ogóle mówię? W zeszłym miesiącu wybrałam się na słuchowisko na żywo w ramach festiwalu Made in POLIN, który już drugi raz odbył się w Muzeum Historii Żydów Polskich. Istotna kwestia: festiwalowe wydarzenia są darmowe, za co szacunek. A dzieje się naprawdę dużo. Można pójść na koncerty, spektakle, wystawy czy warsztaty.

Przejdźmy do słuchowiska. Jak to wygląda? Na scenie zasiadło kilka osób, w tym Jerzy Trela w roli narratora, by przedstawić chyba najbardziej znaną żydowską legendę – historię Golema, ulepionego sztucznego człowieka. Tekst częściowo był czytany, częściowo puszczany z nagrania, a wszystkiemu towarzyszyła muzyka grana na żywo. Dźwiękowy spektakl to specyficzne doznanie. Osoby na scenie po prostu siedzą i robią swoje. Wizualnie nie dzieje się nic, oprócz sporadycznie zmieniających się świateł.

Co widzenie przesłania, a słyszenie zagłusza?

Musimy ustalić jedną rzecz: słuchanie jest trudne. I nie chodzi mi tu o podejście do mądrości typu „słuchaj mamy, bo coś tam”. Ludzki mózg nie radzi sobie gdy jedynym bodźcem jaki ma przetwarzać jest dźwięk.

Pamiętam jak kilka lat temu jeszcze mi się chciało być antropologiem i przesiedziałam dwa dni na konferencji, gdzie persony ze środowiska naukowego i biznesowego prezentowały co mają do powiedzenia. Teraz siedząc w POLINie i próbując zmusić swój mózg do skupienia się na słowach, przypomniałam sobie jedno z wystąpień na panelu o mediach. Agata Stanisz, zajmująca się m.in. antropologią dźwięku, „wygłosiła” wtedy swoje przemówienie za pomocą nagrania. Puściła swoją prezentację z głośników, zamiast gadać ze sceny. Nie posłużyła się żadnymi materiałami wizualnymi. I co? I została totalnie zjechana za to, że się wychyla, a wręcz nie szanuje uczestników panelu, którzy mieli problem z odbiorem tego, co starała się przekazać.

Tak jak wtedy walczyłam ze sobą, żeby skupić się na jej dźwiękowym referacie, tak i teraz wcale nie było łatwo zmusić swój mózg do przyjmowania wyłącznie dźwięków. Trochę łatwiej było z zamkniętymi oczami. Chociaż w sumie nie wiem czemu, skoro i tak nic się na scenie nie działo. Sporo osób się poddało i w trakcie spektaklu po prostu wyszło.

polin

Naszym zdaniem

Moim zdaniem taki spektakl oparty wyłącznie na dźwiękach to mega ciekawe doświadczenie. Można przetestować własny mózg, sprawdzić swoje możliwości skupienia uwagi. Szczególnie w czasach gdy nie umiemy się skupić na jednej rzeczy na dłużej niż kilkadziesiąt sekund.

Eksperymentowanie ze zmysłami mi się spodobało. Ze słuchem było ciężko, ale się udało. Chociaż gdybym historii Golema nie znała wcześniej, to nie wiem czy byłabym w stanie po spektaklu ją streścić. Jeśli będziecie mieli możliwość uczestniczenia w słuchowisku na żywo, idźcie koniecznie. Sprawdźcie jak wasze mózgi poradzą sobie z tą niełatwą misją. I koniecznie dajcie znać jak wam poszło.

My tymczasem szykujemy się do kolejnych „zmysłowych eksperymentów”. Podczas kolacji w ciemności sprawdzimy jak poradzimy sobie ze smakiem, a na Niewidzialnej Wystawie poddamy testom zmysł dotyku. Znacie jeszcze jakieś atrakcje opierające się na tylko jednym zmyśle? Chętnie wypróbujemy!

[Gdzie] Muzeum Historii Żydów Polskich,  ul. Mordechaja Anielewicza 6, Warszawa

[Kiedy] 23 października 2016

[Za ile] Za darmoszkę!

Zapisz