Lubicie sobie podjeść o poranku? Oczywiście to pytanie retoryczne. Nie ufam ludziom, którzy nie lubią śniadań. Szczególnie takich, które ktoś zrobi i poda. A jak jeszcze są w promocji z kawą to w ogóle żyć, nie umierać. Nie zaskoczę was więc tym, że moje poszukiwania warszawskich promocji śniadaniowych trwają w najlepsze. Dziś mam dla was kolejne, już ósme zestawienie miejsc, w których zestaw kawa+śniadanie dostaniecie taniej.

Uprzedzając komentarze z pytaniem o promocję śniadaniową za złotówkę w weekendy, odpowiadam: tych weekendowych promocji jest mniej i często obowiązują na innych zasadach, bo najzwyczajniej w świecie restauracjom mniej się opłacają. To nie ja ustanawiam zasady, ja tylko wyszukuję i przedstawiam wam opcje oszczędzenia hajsu kiedy to możliwe. Opisane w tym poście promocje weekendowe nie są jakieś spektakularnie tanie, ale kilka (kilkanaście?) tańszych opcji weekendowych znajdziecie w poprzednich zestawieniach opublikowanych na naszym blogu. Znajdziecie je tutaj: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7. Są tam też wszystkie zasady jakie ustaliłam odnośnie tego co jest promocją, a co nie. Wybaczcie, nie chce mi się tego pisać ósmy raz 😉

 

 

Cafe Mozaika

Zaczynamy od miejsca z tradycjami, w którym jednak śniadanie w promocyjnej cenie dostać można od niedawna. Mokotowska Mozaika istnieje już od ponad sześćdziesięciu lat, jakiś czas temu przeszła lifting, a teraz kusi gości obietnicą świetnych, oryginalnych śniadań w promocyjnej cenie. No i teraz pojawia się pierwszy problem z tym postem. Ponieważ zebranie materiału do posta, w którym opisanych jest 5 różnych miejsc wymaga zjedzenia pięciu śniadań, więc trochę to jednak trwa. Wbrew powszechnej opinii, ja też nie zawsze mam wolne w tygodniu żeby iść na śniadanie. I tak, zdaje się, że od czasu mojej wizyty w Mozaice (miesiąc temu) zasady promocji zdążyły już ulec zmianie. Co nie zmienia faktu, że wciąż polecam wam się tam wybrać.

 

 

My za nasze śniadania płaciłyśmy po 5 złotych, plus cena za kawę. Teraz na stronie restauracji znalazłam natomiast informację, że od poniedziałku do piątku zapłacicie normalną cenę za śniadanie, a kawę, kakao lub turecką herbatę dostaniecie gratis. Niestety jest to mniej opłacalne finansowo, bo ich śniadania wcale nie są tanie (wybrane przez nas opcje kosztują ponad 20 złotych). Być może bardziej opłaca się więc opcja weekendowa, czyli bufet. Na ten z kolei lepiej wybrać się w sobotę, bo z nieznanych ludzkości powodów wtedy kosztuje 25 zł/os, a w niedzielę już 40 zł/os. W każdym razie polecam wam spróbować Mozaikowych śniadań, nawet jeśli nie są już tak tanie jak były. My wyszłyśmy absolutnie zachwycone tym, co wjechało na nasz stolik.

Promocja: Teraz już nie taka fajna. Od poniedziałku do piątku do śniadania kawa, kakao lub herbata gratis. W weekend bufet.

Ocena: 9/10

 

 

Rabarbar

Kolejna propozycja to ukryty na Powiślu Rabarbar. W tym malutkim, roślinnie przystrojonym lokaliku na ulicy Radnej, od poniedziałku do piątku do śniadania dostaniecie kawę gratis. Z cenami samych śniadań jest natomiast różnie. Możecie zjeść kanapkę z buraczanym hummusem za 12 zł albo wegańską szakszukę z awokado za 16 zł, ale możecie też zaszaleć i zjeść huevos rancheros bowl za 21 zł lub szakszukę z kiełbaskami jagnięcymi za 24 zł. Przy czym szakszuka deluxe zdecydowanie jest tego warta, a bowl już niekoniecznie. Większość jego elementów jest zimnych, a najeść też nie bardzo jest się czym. Natomiast jeśli pragniecie strzelić fotkę na insta swojemu jedzeniu, to jak najbardziej będzie wam pasować. Aha, z przychodzeniem na śniadanie zbytnio się nie spieszcie. Otwierają o 9, ale kucharz przychodzi później, bezpieczniej będzie więc jeśli zjawicie się bliżej 10.

Promocja: Od poniedziałku do piątku do śniadania kawa gratis.

Ocena: 8/10

 

 

Sofra

Teraz czas na zagadkę. Sofra to pierwsze miejsce, które odwiedziłam robiąc research do tego posta. Mam zdjęcia, pamiętam co jadłam, a z własnego posta na Instagramie wnioskuję, że wydałam tam 15 złotych za zestaw kawa+śniadanie. Problem polega tylko na tym, że nie mam pojęcia skąd wzięłam info o tym, że w ogóle jest tam promocja. Ich strona internetowa nie działa, na Facebooku nie mają menu, profil Jem w Wawie, na którym często sprawdzam czy nie trafili na coś o czym nie słyszałam, nie wspomina o Sofrze ani słowem, w telefonie nie mam też zrzutu ekranu z informacją o promocji (a tak zazwyczaj pamiętam na czym polegała). Słowem, nie mam pojęcia jak tam w ogóle trafiłam! Co z tego wynika? Niestety nie umiem sobie przypomnieć na czym polegała ich śniadaniowa zniżka (czy to kawa była za darmo, czy śniadanie do kawy sprzedawali taniej), nie jestem też w stanie powiedzieć na sto procent powiedzieć czy promocja nadal obowiązuje. No cóż, słaby ze mnie tym razem bloger.

 

 

Co wam na pewno mogę powiedzieć, to że cały czas idąc do Sofry myślałam, że idę do Sokotry (note to self: iść do Sokotry, bo nie byłam od kilku lat, a kiedyś było super). Lokal jest znacznie większy niż myślałam, a rano są tam totalne pustki, więc to dobre miejsce jeśli poszukujecie świętego spokoju, żeby popracować na mieście. Jedzenie było smaczne, chociaż ja po pożarciu jajek sadzonych byłam nadal głodna i musiałam iść zagryźć pączkiem w MODzie. Zdecydowanie lepiej na całym tym doświadczeniu wyszła Pinkol, która zamówiła jajka zapiekane. Były ciekawsze, a porcja satysfakcjonująca.

Promocja: Nie mam pojęcia. Za zestaw kawa plus śniadanie zapłaciłam 15 złotych. Nie ma też info o promocji na profilu knajpy, więc nie wiem czy wciąż obowiązuje.

Ocena: 7/10

 

 

 

Warszawski Mostek

Było już dzisiaj trochę blogerskich niepowodzeń, to teraz czas na poprawę nastroju kanapkowym sztosem. Wchodząc na fejsbukowy profil Warszawskiego Mostku nie spodziewałam się, że zjem tam coś tak dobrego. I to jeszcze w promocji, bo od poniedziałku do piątku za dowolne śniadanie do kawy zapłacicie tylko złotówkę, a w weekendy odwrotnie (do śniadania kawa za 1 zł) Nie wiem kto im prowadzi fanpage, ale wydaje mi się, że na tym tracą, bo knajpa sprawia wrażenie studenckiej mordowni z żarciem kiepskiej jakości nadrabianym codziennie inną promocją. Nic bardziej mylnego! Wbijajcie tu przede wszystkim na mięso, bo na tym się tu dobrze znają. My wypróbowałyśmy ich śniadaniowe bajgle w trzech odsłonach: z kurczakiem, z indykiem i z pastrami. Dwa pierwsze są okej, ale to pastrami kradnie całe show! Jeśli więc jesteście mięsożerni, to nie zastanawiajcie się dwa razy.

Promocja: Od poniedziałku do piątku dowolne śniadanie do kawy za 1 zł, w weekendy odwrotnie (do śniadania kawa za 1 zł).

Ocena: 9/10

 

 

 

Waffle Bar

Dzisiejsze zestawienie kończymy na Ochocie, w lokalu, gdzie wcześniej zdarzało mi się wpadać raczej na słodką ucztę niż wytrawne śniadanie, a tu proszę bardzo, okazuje się, że mają i jedno i drugie! Promocja nie jest tu jakaś spektakularna, ale za to obowiązuje również w weekendy. Za zestaw kawa plus śniadanie (dowolne z karty) zapłacicie tu 20 zł, jeśli zrezygnujecie z kawy, samo jedzenie wyniesie was 17 zł. Jest tu za to sporo ciekawych propozycji, których nie spotkałam w innych lokalach. Dostaniecie tu pankejki, bajgle, jajka, opcje słodkie i wytrawne, znajdzie się też coś dla wegan. My co prawda najbardziej nastawiałyśmy się na sezonowe Buddha Breakfast, ale go nie było (czym byłby ten post bez kolejnego niepowodzonka!), ostatecznie zdecydowałyśmy się więc na pankejki – jedne w wersji amerykańskiej z bekonem i jajkiem sadzonym polane syropem klonowym, drugie szwedzkie z pieczarkami i kremowym sosem. Obie wersje były okej, a porcje tak godne, że obiad nie był tego dnia wskazany.

Promocja: Dowolne śniadanie + kawa za 20 zł. Obowiązuje codziennie, również w weekendy.

Ocena: 7/10

 

I to by było na tyle śniadaniowych podbojów. Już mam listę kolejnych pięciu miejsc do odwiedzenia, więc postaram się odwiedzić jak najszybciej, by uniknąć niepowodzeń z nieaktualnymi promocjami. Na szczęście jest już wiosna i o poranku chce się wstać i wyjść z domu, zamiast zakopywać się głębiej pod kołdrą, więc jest szansa, ze teraz research pójdzie szybciutko. Jak zwykle zostawiam was też z mapą opisanych dzisiaj miejsc.