W zeszłym tygodniu udało nam się wkręcić na warsztaty kulinarne zorganizowane przez Zomato w szkole gotowania Polish Your Cooking. Mając na uwadze, że kolejne cztery dni spędzimy w Norwegii żywiąc się owsianką, pasztetem i czekoladą przywiezionymi z Polski, zgodziliśmy się bez wahania.
Magazyn Elle opisując trendy kulinarne, które zapanują naszym życiem w roku 2017 wieści koniec kuchni koreańskiej (która, nie oszukujmy się, do Polski jeszcze nawet dobrze nie dotarła), którą wypierać będą smaki filipińskie i malezyjskie. Ja tam z kimchi rezygnować nie będę, ale jak mogę być trendsetterem jedząc zupę krewetkową na aromatycznej paście curry, to nie mam nic przeciwko. Dzięki warsztatom w Polish Your Cooking już umiem sobie taką zupę ugotować. I dobrze, bo w Warszawie nie ma jeszcze żadnej malezyjskiej knajpy, więc jak chcę być gastrohipsterem, to muszę być samowystarczalna.
Multikulti na talerzu
Kuchnia malezyjska jest przede wszystkim zróżnicowana. Historia i geografia kraju sprawiają, że popularne są smaki zarówno indyjskie czy tajskie, jak i chińskie. Obecne są również wpływy z czasów kolonialnej zależności od Wielkiej Brytanii. Ogólnie rzecz biorąc, dla każdego coś miłego.
W trakcie warsztatu szef kuchni Michał Piosik nauczył nas przygotowywać zupę curry laksa, mięsno-krewetkowe danie o tajemniczej nazwie mee goreng (nic innego jak smażony na szybko makaron z przeróżnymi dodatkami) oraz deser z tapioką (bubur chacha). W ramach przystawki zeżarliśmy też kurczaka satay z przepysznych orzechowym sosem. Nie wiem czy uczestnicy warsztatu posiedli umiejętność jego przygotowywania, bo mieszkanie na Bemowie w trakcie budowy metra dostarcza mi takich rozrywek jak spóźnianie się wszędzie co najmniej pół godziny. Wiem natomiast, że kurczak był bardzo smaczny.
Gotując z selfie
Warsztat zorganizowało Zomato, a uczestniczyli w nim blogerzy, instagramerzy, jutuberzy i szeroko pojęci ludzie z internetów. Prowadzący warsztaty miał więc nie lada zadanie, przebić się przez kilkanaście obiektywów i iPhonów wycelowanych to w niego, to w apetyczne składniki, to znowuż w wyćwiczone w selfie twarze „influencerów” (to słowo to beka życia, nie mogłam się powstrzymać). Kontent jest kontent. Ale jak już sobie popstrykaliśmy, to wzięliśmy się do roboty. Jedni mieli łatwiej niż inni. No bo umówmy się – gotowanie z takimi paznokciami to nie przelewki.
Najpierw przygotowaliśmy własne curry, miętoląc je w moździerzu. Było ono bazą do wybornej laksy na mleczku kokosowym. W całym studio unosił się aromat sosu rybnego, ale wszyscy to znieśliśmy, bo wiedzieliśmy, że efekt jest tego wart. Samodzielnie zrobione curry nie ma nic wspólnego z pastą kupioną w puszce czy słoiku. A więc galangal w dłoń i robić swoje! Makaronowe danie główne możecie przyrządzić w domu, bo nagrałam dla was proces jego produkcji. Przepis i proces jego przygotowywania obejrzycie na naszym Facebooku. A deser to już pikuś. Idźcie na Bakalarską albo do sklepu wietnamskiego za Halą Mirowską i kupcie sobie tapiokę. Potem wystarczy ją tylko zalać melasą, mleczkiem kokosowym i wkroić liczi. Smacznego!
Naszym zdaniem
Co tu dużo mówić? Towarzystwo było przednie, jedzenie przepyszne i napawające dumą, bo wykonane własnoręcznie, a wino lało się strumieniami. Czego więcej chcieć od życia? Na warsztaty do Polish Your Cooking chętnie się jeszcze wybierzemy, bo mają wiele ciekawych azjatyckich tematów opracowanych we współpracy z Asian Food Foundation, od których zjedliśmy najlepszą laksę życia na Nocnym Markecie. A jakby akurat nawiedzili was jacyś cudzoziemcy i zażądali pierogów, to też ich wyślijcie do Polish Your Cooking. Nauczą ich tam lepienia naszych narodowych specjałów po angielsku podczas warsztatu zakrapianego wódeczką. Polska na pewno im się spodoba. I posmakuje.
[Gdzie?] Polish Your Cooking, ul. Długa 44/50, Warszawa (zapytajcie panią na recepcji jak tam dojść, bo ten budynek to prawdziwy labirynt fauna)
[Kiedy?] Sprawdźcie stale zmieniający się program na stronie Polish Your Cooking. Wiele terminów, wiele różnych kuchni.
[Za ile?] Standardowy warsztat kosztuje 199 zł. O opcje grupowe/firmowe musicie pytać indywidualnie.
Zapisz
Balmas
Freelancerka, ewentualnie bezrobotna. Trochę etnograf, trochę fotograf. Wolny czas najczęściej spędza w Photoshopie lub Lightroomie. Celem jej życia jest zjechanie świata, ze szczególnym uwzględnieniem krajów gdzie karmią tacosami. Szanuje szyderę i minigolfa. Jak dorośnie założy hostel i knajpę. Prowadzi bloga, żeby dostać do testów elektryczną deskorolkę.
Podobne posty
19 grudnia 2017
Wariacja na temat karpia – warsztaty świąteczne w The Plate
13 listopada 2017
Jak ugotować ramen? – warsztaty w Polish Your Cooking
4 marca 2017