O Ramenie już raz pisaliśmy, więc nie będziemy się powtarzać. Tym razem jednak będzie trochę inaczej. Gdy Doris zaproponowała wybranie się do Vegan Ramen Shop na Finlandzkiej miałem mieszane uczucia. Nie żebym miał coś do opcji wege. Wręcz przeciwnie. Natomiast wypowiedziane przez nią „podobno lepszy niż mięsny”, to był dla mnie o jeden most za daleko.
Jeśli macie ochotę poczytać coś więcej o Ramenie jako takim, to zerknijcie do naszego wpisu o Grubej Rybie. To właśnie tam razem z Balmas napisaliśmy na temat tego japońskiego dania trochę więcej. A jak było na Finlandzkiej? Przede wszystkim jest to dość mała knajpka przytulnie schowana na jednej z uliczek obok ronda Waszyngtona. Pierwszego plusa od razu daliśmy za menu. Jest bowiem rozpisane na dwóch stronach i posiada 6 pozycji plus 1. Trzy przystawki i trzy rodzaje ramenu. Dodatkiem jest specjalny chłodnik, przygotowany dla tych, którzy nie wyobrażają sobie pochłaniać gorącej zupy gdy temperatura na dworze przekracza 35 stopni. Kolejną, małą niby rzeczą, o której warto wspomnieć jest darmowa kranówka, która powinna być standardem wszędzie. A nie jest. Pozytywne pierwsze wrażenie dopełnia sprawna i sympatyczna obsługa.
Jedzenie
A teraz przejdźmy do najważniejszego. Czy faktycznie Ramen był lepszy od tego z UkiUki czy Grubej Ryby? Nie tak prędko. W związku z tym, że chcieliśmy stworzyć kompletną recenzję, postanowiliśmy oprócz „zupy” zamówić również przystawki. Do wyboru mieliśmy trzy. Hiyayakko – miękkie toffu, Edamame – zieloną, włochatą soję w strączkach oraz kontrowersyjną, fermentowaną soję Natto. Doris wybrała strączki, ja zdecydowałem się na zmierzenie się z kontrowersjami. Z obu wyborów byliśmy zadowoleni. A Natto polecam spróbować każdemu.
Król wieczoru
Po chwili na stole pojawił się on. W dwóch odsłonach. Spicy Miso oraz chłodnik Hiyashi, na który zdecydowała się Doris. I tak od razu założyliśmy, że jemy wszystko razem. Umierałem z ciekawości. Pierwszy łyk bulionu i wiedziałem, że będzie dobrze. Mieszanka past miso bardzo przypadła mi do gustu. Ostrość jak należy. Dodatkowo w bulionie pieczony batat oraz pak choi. Zimny ramen nie zrobił już na nas takiego wrażenia. Był dobry ale w porównaniu do Spicy Miso czegoś mu zabrakło. Czy ten pierwszy był lepszy od UkiUki? Nie. Był zupełnie inny. Ale z pewnością był kapitalny.
mięta
Smutny człowiek z poczuciem humoru. Chciał zostać muzykiem ale ze względu na brak talentu zajął się informatyką. Jak mu źle wyje do księżyca, na którym kiedyś chciałby stanąć. Certyfikowany operator bezzałogowych statków powietrznych. Czeka aż ludzie nauczą się latać. Zmuszony do zrezygnowania z aktywności sportowych ze względu na problemy z kręgosłupem. Miłośnik słabego filmu, jeszcze gorszej muzyki I twórczości, delikatnie ujmując, żenującej. Wesoły I uśmiechnięty. Do rany przyłóż.
Podobne posty
13 listopada 2017
Jak ugotować ramen? – warsztaty w Polish Your Cooking
2 marca 2017