Kuchnia tajska jest boska. To bez dwóch zdań. Gdy wsiadałem do samolotu lecącego z Bangkoku do Hanoi nawet nie przypuszczałem jak bardzo będę żałował, że Wietnam nie był naszą pierwszą destynacją. Po Tajlandii wszystko było mdłe a smaki okazały się być jedynie lekko wyczuwalne.
Tajlandia w dużym stopniu kojarzy mi się z jedzeniem. Szczególnie z tym sprzedawanym prosto z ulicy. Pad Thai za piątaka? Nie ma problemu! Ogromny talerz kapitalnego ramenu w podobnej cenie? Oczywiście! Podróżowanie po Tajlandii było tak smaczne, że długo zwlekałem z wizytą w jakiejkolwiek tajskie knajpie. Nie chciałem po prostu zabijać tak przyjemnych wspomnień. A niestety zawsze istniej takie ryzyko, jeśli próbujemy egzotycznej kuchni dostosowanej do europejskiego podniebienia.
Thaisty
Wieści, że w Warszawie można znaleźć bardzo dobrą, tajską kuchnię dotarły do mnie już jakiś czas temu. Byłem przekonany, że jeśli ryzykować gdzieś zniszczenie wspomnień to właśnie tutaj. Restauracja jest dość spora, a mimo to w środowy wieczór ciężko byłoby o wolny stolik. Dobrze, że przezornie zrobiłem rezerwację. W kwestii obsługi nie mogę się do niczego przyczepić. Sprawnie i bardzo sympatycznie. No jakbym już musiał to miła kelnerka nie zauważyła, że mamy tylko jeden komplet sztućców. Ale zdarza się najlepszym. No może nie najlepszym. Ale czepiał się nie będę.
Jedzenie
Na stole bardzo szybko pojawił się Pak-Choi, czyli kapusta w ostrygowym sosie, Pad Ka Prao Neua Sap Kai Dao (w życiu bym tego nie zapamiętał), po polsku siekany rostbef z woka oraz zupa z kaczki. Tutaj przyczepiłbym się tylko do tego, że zupa pojawiła się jako ostatnia, co zupełnie nie było naszym zamysłem. Ale z drugiej strony nie zakomunikowaliśmy tego w żaden sposób. Wszystko było świetne. I to bez ściemy. Sama kapusta Pak-Choi, a jeszcze bardziej sos oraz zupa z kaczki na długo zostaną w mojej pamięci. Rostbef był spoko. Aż takich fajerwerków w jego przypadku nie było. Wszystko popijanem zimnym piwem Chang. Wrażenia? Lepiej niż pozytywne. Z pewnością odwiedzę Thaisty ponownie. I to nie raz.
Thaisty
A Wy polecilibyście jakąś tajską knajpę w Warszawie?
mięta
Smutny człowiek z poczuciem humoru. Chciał zostać muzykiem ale ze względu na brak talentu zajął się informatyką. Jak mu źle wyje do księżyca, na którym kiedyś chciałby stanąć. Certyfikowany operator bezzałogowych statków powietrznych. Czeka aż ludzie nauczą się latać. Zmuszony do zrezygnowania z aktywności sportowych ze względu na problemy z kręgosłupem. Miłośnik słabego filmu, jeszcze gorszej muzyki I twórczości, delikatnie ujmując, żenującej. Wesoły I uśmiechnięty. Do rany przyłóż.
Podobne posty
27 marca 2017